24-02-2018

Siedząc przy oknie obserwowałem jak spadające białe płatki  kontrastują z otaczającym mnie mrokiem. Mój wzrok zatrzymał się nieco dłużej na zwalonym pniu starego drzewa, który od dłuższego czasu pozostaje w zapomnieniu. Otworzyłem butelkę ze zdradliwą 40% suką i nie zawracając sobie głowy szkłem pociągnąłem kilka łyków. Mieszanka alkoholu z lekami zaczęła krążyć w moich żyłach i już po chwili zdołała nieco ukoić szarpiący ból. Mając świadomość popełnianego błędu pociągnąłem jeszcze kilka solidnych łyków i zapaliłem papierosa. Mrużąc oczy poczułem, że ciało zaczyna się rozluźniać. I tylko w głowie, niczym w kalejdoskopie, pojawiały się wciąż nowe myśli.

Jesteś jak twój stary.

Stanowisz ciężar dla bliskich.

Wadera czeka na ciebie.

Nie chlej tyle, ogarnij się.

Strzel sobie w łeb.

Brzęcząca komórka sygnalizująca nadejście wiadomości przerwała grobową ciszę. Wiedziałem od kogo, jeszcze zanim zerknąłem na wyświetlacz telefonu. Na chwilę rozproszył się panujący mrok. 

Komentarze

  1. Nie jesteś dla nikogo ciężarem - pamiętaj o tym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jesteś jak Twój stary (nigdy nie byłeś), ani nie jesteś ciężarem dla bliskich- uwierz wreszcie.
    Jestem i będę przy Tobie. Nie z litości, ani dlatego, że mnie uratowałeś, lecz dlatego, że jesteś wyjątkowy (bez sarkazmu proszę).
    Dasz radę się "ogarnąć", jeśli tylko zechcesz. Tłumaczyłam Ci to wielokrotnie.
    Wszyscy Ci piszą, że jesteś wrażliwym, wartościowym człowiekiem, bo tak właśnie jest.
    NIE waż się nawet myśleć o strzelaniu w łeb. Kogo będę przytulać???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracuję nad nim, by wreszcie przestał marudzić, by się zakochał itd. Wierzę, że kiedyś zwyciężymy z tą jego upartością.

      Usuń
    2. Michał, jesteś cudownie młody :)
      Pozdrawiam ciepło...

      Usuń
  3. Dlaczego niektórzy ludzie uważają, że są czegoś warci, a inni nie? Pewnie istnieje wiele odpowiedzi na to pytanie, ale wiele przekonań, o sobie samym jest wyuczonych. Jak ktoś pochodzi z rodziny buców i uważa, że samo posiadanie większej ilości pieniędzy czyni go kimś niezwykłym, tak może to przekazać swoim dzieciom, które będą się podobnie zachowywały. Widać czasami takich nowobogackich rozpychających się w Polsce samochodami po drogach.
    Tobie, z tego co mówiłeś, Twój ojciec dawał latami do zrozumienia, że jesteś do niczego, że jesteś ciężarem, oczywiście. Robił to przez całe Twoje dzieciństwo, gdy człowiek się najszybciej uczy. To jak nauka języka, czy jazda na rowerze, jak się to raz umie, to trudno się tego oduczyć.
    To w sumie od Ciebie zależy, czy będziesz się uczył tego, spojrzeć na siebie z innej perspektywy i uczyć się czegoś nowego, nowego spojrzenia, bardziej obiektywnego, czy przejmujesz w spadku to, czego Cię Twój ojciec nauczył.
    Mnie osobiście motywuje myśl, że nie pozwolę, żeby ten ch..j, jakim był mój Stary, ciągle miał taki wpływ na moje życie. To jakby mówić sobie "Tak tatusiu, robię tak jak chcesz, bo jestem do dupy, tak jak mi to zawsze powtarzałeś" :P
    -- Jeśli chcesz być grzecznym synkiem Twojego Tatusia, to rób dalej tak, jak On Ci to mówił - powtarzam sobie czasami, w ten, czy inny sposób ;)
    Problem w tym, że ludziom się wydaje, w odniesieniu do własnej osoby, że ich mózg jest cholernie skomplikowany dlatego działa bez jakichkolwiek zasad i reguł. Emocje są, bo są, człowiek jest jaki jest. Z drugiej strony każdy wie, że jakieś emocjonalne przeżycie pozostawia ślad. Boli Cię wspomnienie o utracie kogoś bliskiego, co sam mówisz, mimo, że leży ono w przeszłości. Ciekawe, czy uważasz, że inne wydarzenia, takie które trwały latami, czyli Twoje dzieciństwo, pozostawiły wpływ na Twoje emocje?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też się bałem, że będę jak mój stary. Różnica między naszymi starymi a nami jest taka, że my nie bijemy własnych dzieci, choćby dlatego, że ich nie mamy, ale nawet gdyby były, to jesteśmy świadomi tego, że raczej nie chcielibyśmy tego robić ;)) To może mała różnica, ale istotna :D
    To, że lubisz czasami zajrzeć do kieliszka, oczywiście, czyni Cię trochę podobnym do Twojego Starego, ale też podobnym do Hemingwaya i innych, na przykład wielu Ruskich, jak się słyszy. Sporo ludzi pije i się miota. Znasz Charlsa Bukowskiego, on chlał chyba codziennie, napisał parę ładnych wierszy, nie licząc książek. Między innymi o swoim ojcu, który był dosyć mało sympatyczny i lubił zlać żonę i dzieci. Jakieś podobieństwo z kimkolwiek, nawet z własnym rodzicem zawsze się znajdzie. To zależy od tego, czego się szuka. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że pozostawiły wpływ. A niby dlaczego jestem taki popieprzony... Aczkolwiek pragnąłem być lepszy. I co, gówno... Pijąc dochodzę do wniosku, że w niczym lepszy nie jestem. Myśl o rodzinie również przeszła mi przez głowę. Nie biję dzieci, żony, za to dostarczam zmartwień kilku innym osobom.

      Usuń
    2. Niebieski, racja 10/10. Tomku, słuchasz wybiórczo. Wpływ tak, lepszy już nie. I skoro do tego wniosku dochodzisz pijąc, to może spróbuj nie pić, a dochodzić hmm... inaczej? Zresztą chlanie nie ma związku z wartością ochlapusa, co również przedmówca uzasadnił. Co do zmartwień, nie ma nikogo, kto by ich nikomu nie dostarczał.
      Porównywanie z ojcem, jakaś rywalizacja z nim, są tak samo sensowne, jak mrówki z żyrafą. Własną solidną nauką i pracą, dzięki sile swojego charakteru, osiągnąłeś tak wiele, że mało kto Ci dorówna (abstrakcyjne porównania darujmy). Nieuzasadnione poczucie niskiej wartości i utrwalone (błędne) schematy myślenia zawsze da się zmienić, ale... reset boli i wymaga czasu.

      Usuń
    3. Może kiedyś wymyślą dla takich jak my przeszczep mózgu, to i będzie reset...

      Usuń
    4. Ja też jak oglądam coś na YT, ze sportu, to chciałbym może grać choć trochę jak oni. Tyle, że wiem, że z samego oglądania nic nie wyjdzie, oprócz tego, że człowiek się trochę strategii poduczy, jak się na tym koncentruje.
      "Popieprzony", to po prostu ogólne stwierdzenie, że coś jest nie tak. Nie jesteś "nienormalny", w sensie, że nie masz pewnie jakiejś poważnej choroby psychicznej, spowodowanej przez zaburzenia biochemiczne, na przykład schizofrenia.
      Porównując Twoje dzieciństwo do mojego mam wrażenie, że masz złe nawyki, obejmujące schematy myślenia, samooceny, które pochodzą z Twojego dzieciństwa. To w sumie normalka, zdarza się często. Nie jesteś tu raczej specjalnym wyjątkiem.
      Mówisz, że "gówno" wyszło. Tyle, że jakbyś się w ogóle nie starał, to może wyszło by bardziej gównianie. Mógłbyś być uzależniony od narkotyków i leżeć gdzieś pod mostem napompowany denaturatem, czy czymś tam, w śmierdzących gaciach, bo się nie kąpałeś przez ostatnich parę miesięcy. Taki wariant też istnieje.
      Problem w tym, że nie ma jakiejś miarki, którą można by mierzyć jakieś postępy.
      Jak się zerwie sznurówka zaplącze w bucie, to nie wymienia się całego buta. Ty masz parę pojebanych sznurówek w mózgu, a wydaje Ci się, że cały Twój but jest do wyrzucenia. Oczywiście, Twój tatuś tego Cię nauczył. "Problem z wariatami polega na tym, że uważają oni, że nie są wariatami", mówią ludzie. Inni twierdzą, że wariaci wiedzą że z nimi coś nie tak, ale często mają nieadekwatne spojrzenie na rzeczywistość.
      Tobie się wydaje, że jesteś do dupy, tak przynajmniej piszesz i tego się trzymasz.
      Jesteś pewnie przekonany, że masz w tym rację :P Wiadomo, pewne rzeczy są u Ciebie do dupy, jak u każdego, a pewne nie. Zmiana sposobu myślenia, choćby własnej opinii o sobie też musi być wypracowana. Inaczej człowiek trzyma się tego.
      Reset jak reset, ale chodzi o to, żeby człowiek nauczył się czegoś nowego, to znaczy innego spojrzenia, wtedy łatwiej się do niego odwołać, jak jest się w dołku.
      A zmęczenia, i ch.j, jak przy każdym wysiłku. Bez pracy nie ma kołaczy. Jak współcześni rekruci w wojsku nie potrafią przebiec 2 kilometrów to też im się nie mówi, że są do dupy, choć są pod względem sprawności fizycznej, ale bierze się ich za frak i każe trenować, mimo, że jęczą, bo się przy tym okazyjnie spocą i są zmęczeni.
      Nie mówię oczywiście, że mam rację w tym co piszę, nie analizuję tu każdego zdania, po prostu piszę, co mi akurat do głowy wpada. A że jestem popieprzony, to nie ma co oczekiwać, że same mądrości wyjdą :D

      Usuń
  5. Nie zagłębiaj się, nie wnikaj, im mniej wiesz, tym lepiej dla Ciebie, często tak bywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ethel, czasem brak zrozumienia problemu skutkuje właśnie takimi nieracjonalnymi zachowaniami i lękami. Jakiś czas temu współpracowałem z "psycholem" i zdążył się kawałek dokopać... Wiedza chyba mnie przygniotła, bo jak widać już z nim nie współpracuję. Aczkolwiek pozostała świadomość, że wszystko ma swoje przyczyny.

      Usuń
    2. Czasami lepiej się nie zastanawiać, ale terapia kognitywno behawioralna podobno dobrze działa, a polega ona na zrozumieniu problemu. Jak człowiek ma skręconą kostkę, to lepiej, żeby wiedział, że to skręcona kostka a nie myślał, że coś złamane. Różne obrażenia, różne metody obchodzenia się z nimi. Jak się ma traume po wypadku samochodowym, to inaczej się z tym obchodzi, niż jak ktoś ma bipolara, bo w ostatnim przypadku pomagają na przykład pewne leki. Wiadomo, nie ma co przeginać z samą analizą, dlatego też warto pewne rzeczy ćwiczyć w praktyce, ale warto też wiedzieć o co w ogóle w problemie biega.

      Usuń
    3. Ty jesteś tłumaczem najlepsiejszym :) Jak wszystko wyłuszczysz, nawet krzywy chuj się wyprostuje.
      Ale niektórzy są uparci nie w tym, co trzeba... nie, to nie aluzja, broń borze iglasty... jeśli na zwichniętej kostce będę skakać, to nie będzie poprawy, wręcz się pogorszy. Niech będzie nawet złamana, w miejscu zrostu kość ponoć jest mocniejsza, ale co, jak zrywam gips, zanim... i du...pa ;P

      Usuń
    4. Proste tłumaczenie, porównanie też niczego sobie - nie podyskutujesz... Zresztą, nie mam siły na żadną sensowną wypowiedź, taka pustka. Przyszło mi za to do głowy, że rzeczywiście pewne rzeczy są u mnie bardzo do dupy, uhm...

      Usuń
    5. Czarny to jednak fachowiec! (cytat z kapitalnej sceny z "Kawalerii powietrznej")
      Jak go przyprzecie argumentacją do muru, że jest cacy, to i tak się odwinie, żeby pokazać, że jednak gdzieś jest be. Jakby Wehrmacht miał połowę jego zdolności, to by Ostfront do dziś koło Smoleńska przebiegał. ;-))

      Usuń
    6. Absurdy zawsze da się wymyślić. Można zaszczepić dzieci, po czym obciąć im ręce... Ale czy o to w życiu chodzi?

      Usuń

Prześlij komentarz