28-02-2018
*** - Mamo, mamo... Szarpałem ją za rękaw coraz mocniej. Zirytowana wyprostowała rękę tak gwałtownie, że spadłem na podłogę. Zabolało, lecz wiedziałem, że nie wolno mi płakać. Ze wszystkich sił przygryzłem wargę, aż pociekła z niej krew. - Zamknij się. - warknęła. A potem wymierzyła mi siarczysty policzek. I już milczałem. *** Wymięta pościel. Znowu się nie wyspałem. Miałem coś pisać, więc piszę. Melduję, że zjadłem śniadanie i zbieram siły na jutrzejszy dzień, jednak sama myśl o nim mnie zniechęca.