19-03-2018

 ***
Otworzyłem oczy i nasłuchiwałem przez chwilę. Poranna toaleta Saby, delikatnie chrapanie śmierdziela. Poza tym spokój. I na raz opierdoliłem samego siebie - jasne, że spokój, przecież nikogo tu nie ma! Chłód przenikał moje ciało, a żadna pozycja nie była bezbolesna. Otworzyłem usta i przeciągnąłem po nich wysuszonym językiem. Zdecydowałem, że czas wstać (bluzgając przy tym ile wlezie). Nie podzielałem porannej, szalonej radości psów, jednak zająwszy się nimi z niemałym trudem zawlokłem się w końcu pod prysznic. I ogoliłem mordę. Zerkając w jakieś pozostałości po lustrze zastanawiałem się jak, kurwa, mogę sobie spokojnie patrzeć w oczy.

Około południa wyglądałem w miarę poprawnie. Zmieniłem też przepoconą, pokrwawioną pościel. Logika, miewając przebłyski, podpowiadała mi nawet, że dawno niczego nie jadłem... Jednak sama myśl o tym przyprawiła żołądek o bolesny uścisk. Wybrałem fajkę i telefon do Młodego, żeby jednak przyniósł jakieś tam zakupy. I tu znowu wkurw. Bo zamiast Młodego odebrał jakiś baran. Stwierdził, że on nie może podejść, ale może mu przekazać wiadomość. W końcu mruknąłem, że niczego mu nie przekaże. Musiałby w tym celu zapamiętać ze dwa zdania, w tym listę produktów, a to dla niego zbyt wiele. I się rozłączyłem. Młody oddzwonił do mnie po jakichś 18 minutach i gęsto się tłumaczył (w jakim celu?) Że to tylko jego kolega, czy coś. Niezbyt zainteresowany znaczeniem ów barana powiedziałem tylko, że to już nieważne. Skoro jest zajęty. Zarzekał się, że nie tak bardzo, żeby nie miał czasu wpaść, więc podałem mu tę listę. Dzisiaj krótką.

***

Przyszedł dość szybko. Postawił zakupy w kuchni, obłaskawił psy uściskami i... Zaczął mnie wkurwiać.

- Znowu chlałeś.
- ... (stwierdził, więc nie odpowiedziałem)
- Nie kupiłem ci tej wódki.
- Bo?
- Nie powinieneś...
- Nie prosiłem cię o kazanie, tylko zakupy. - warknąłem i chyba się zawahał.
- Zjedz coś, kupiłem ci coś delikatnego... Zrobić ci obiad?
- Nie.
- Ale Tomek...
- Nie tomkuj mi tu.
- Jesteś zły...
- Jak chuj. 

Minąwszy go zabrałem zakupy i zacząłem sam je rozpakowywać wrzucając do lodówki. Uhm, dobrze, że są chociaż fajki. Młody stał jeszcze chwilę niepewnie się przyglądając, po czym niepotrzebnie zwrócił uwagę na zabandażowaną rękę.

- Co ci się stało?
- Nic. - mruknąłem.
- Może powinien obejrzeć to lekarz?
- Kurwa mać, Młody! - spiorunowałem go wzrokiem i skulił się w sobie. (Spokojnie Czarny, spokojnie...) - Prosiłem cię tylko o zakupy, nie o matkowanie.
- Przepraszam...
- No już. - mruknąłem pojednawczo przypominając sobie, że przez moje nerwy uciekła już kuzynka - Ale wódkę to mogłeś kupić.
- Przyniosę jutro... - westchnął zrezygnowany. 

***
Dotykacz przyjeżdżając do mnie krótko po godzinie 15:00 miał podobną minę, jak Młody. Dla odmiany nie zadawał żadnych pytań prócz tego jednego, tuż po przekroczeniu progu.

- Nie będziesz do mnie strzelał jak zbyt mocno zaboli? - rzucił dość poważnie, choć z cieniem uśmiechu w oczach.

Nie strzelałem. Za to pogoniłem go do pieca - w ramach kary za piątkową nieobecność (Młody nie zdążył się tym zająć, gdyż wolał się ewakuować).

PS. To był piątek, czy sobota?...

Komentarze

  1. Trzeba by obstalować jakieś medale albo krzyże za odwagę i wytrwałość dla Młodego, bo takie zakupy to jak misja na polu minowym. ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczyłoby mniej matkowania.

      Usuń
    2. Ale ono jest takie fajne! W roli mamci, rzecz jasna. :-)

      Usuń
  2. Nie wyobrażam sobie, jak można chwycić czyjś telefon i odebrać. Ja rozumiem, że to może być mąż, kochanek, wujek, dziadek - ale nic tego nie tłumaczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłem, że jakiś baran (w każdym bądź razie nie wydawał mi się rozgarnięty).

      Usuń
    2. Tomek, moim zdaniem nikt nie może, chyba że zostało ustalone inaczej. Telefonu, czy listów nawet swoich synów nigdy nie sprawdzałam, obowiązuje prywatność i kropka.

      Usuń
    3. Wadera, kiedyś w pracy podczas jazdy kursantka mówi do mnie czy mógłbym odebrać jej telefon, bo ona prowadzi... Ja na to oczywiście że nie!

      Usuń
    4. Nie dałeś się zrobić... U facetów kuleje podzielność uwagi, na to liczyła :)

      Usuń
    5. Wiesz, zgodnie z przepisami ja też nie mogę trzymać telefonu w dłoni. No i nie chciałbym odbierać telefonu nie swojego!

      Usuń
    6. Ta, a ciągle siedzisz na tel. (uśmiech)

      Usuń
    7. Przepisy nie zabraniają siedzieć na tel. Czyżby zmienili?

      Usuń
    8. Czarny ciiiiii....

      No siedzieć na tel mogę, tylko co mi po tym? ;-)

      Usuń
    9. (aa... dlatego nie ma na nic czasu... miłego ćwierkania)

      Usuń
    10. Aaaa, coś źle zrobiłem? wadera - to niechcący... ;-)

      Usuń
    11. ... przeciwnie, wszystko ok.

      Usuń
  3. Kartę stałego klienta u szklarza już masz gwarantowaną...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz walczy o tytuł Klienta Roku. :-D

      Usuń
    2. No, ba. Czarny, jak się na coś uprze, nie ma bata... będzie imprezka.
      (może truję, trochę...)

      Usuń
    3. Cóż poradzę, że jak się napiję wkurwia mnie ta morda w lustrze (...)

      Usuń
    4. Jest wyjście. Nie pij, będziesz ładniejszy.

      Usuń
    5. Albo przynajmniej mniej wkurwiony. :-)

      Usuń
  4. Nie musiałeś tak naskakiwać na młodego. Chciał dobrze i walczy o Ciebie byś wyszedł na prostą. Wiem, że trudno jest ci przemówić do rozumu, ale przy Twoim zachowaniu trudno jest Ciebie nie matkować. Wódka to tylko wódka, a w życiu jest tyle pięknych rzeczy, które warto zobaczyć, przeżyć, doświadczyć. NIE PIJ JUŻ OK?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz