22-05-2018
Przez lata samotności zdołałem przywyknąć do ciszy, do bezpiecznego bezruchu. Od dawna - kiedy jeszcze pracowałem - nikt na mnie nie czekał, a rzeczy zawsze pozostawały tam, gdzie je odłożyłem. Choćby przed miesiącem, albo jeszcze dawniej. Chyba nawet irytowały mnie próby ingerowania z zewnątrz (swego czasu Wadera zdążyła się przekonać, że to nie jest takie proste). Nigdy nie byłem do końca sam. Co prawda zabrakło Wojtka. Nie miałem "normalnej" rodziny, czy dzieci. Jednak zawsze ktoś znajdował się w pobliżu. Brat, który po studiach wyjechał. Młody. Kuzynka, która od długiego czasu już się nie odzywa... A., który zmarł. Mimo wszystko często doskwierała mi samotność. Bycie samotnym nie równa się z byciem samemu. Z drugiej strony można powiedzieć, że moje życie stanowiło dla mnie prywatny obszar, który mogłem nadzorować i układać wedle własnego uznania - bynajmniej dopóki narastająca depresja oraz fizyczne ograniczenia nie przejęły nad nim kontroli. Życie znosiło mnie na różne fronty. Po każdej misji, czy włóczędze wracałem do znanego otoczenia. Co prawda, poza psami znowu nikt nie czekał, jednak wszystko miało swoje miejsce. To dawało pewne poczucie bezpieczeństwa. Dom, a w nim dobrze znane przedmioty, posiadające określone miejsce. Nikt nie miał prawa ich ruszać. To dlatego wkurwiałem się, kiedy próbowano w to ingerować - z dobrymi chęciami, ale jednak. Irytował mnie zbyt wielki ruch w moim własnym zaciszu. Przedmioty zmieniające swoje położenie bez mojej wiedzy.
Ostatnio pojawił się Tomek. Obudził we mnie uczucia, których nigdy bym się po sobie nie spodziewał. Myślałem, że już nie potrafię, zapomniałem. Że umarły wraz z Wojtkiem i tylko jemu się należą. Nie jestem w stanie natychmiast wpuścić go do mojego świata. Wkrada się stopniowo. Bywam tym oszołomiony, a nawet przestraszony. Jednocześnie wdzięczny. Bo już nie jestem tak bardzo samotny...
***
Operacja odbędzie się 25 czerwca. Jeśli nie wydarzy się nic niezaplanowanego... Mam nadzieję, że tym razem się uda.
/Jonasz Kofta, Czułość/
OdpowiedzUsuńNie chcę cię dotknąć
Boję się
Boję się twego bólu
Chcę ci zostawić twą samotność
A swą obecność zmienić w czułość
Jesteśmy inni
Każde z nas
Ma swoje tajemnice ciemne
Kolczasty
Dziki
Suchy chwast
Nadzieje nadaremne
Spotkali się
Któryś tam raz
Śpiąca królewna ze ślepym królem
Chcę dać ci to
Co mogę dać
Czule
Czulej
Najczulej
(uśmiecham się do Ciebie...)
UsuńCzasem dobrze jest pozwolić komuś się tak wkradac w swoje życie, powoli lub z impetem...
OdpowiedzUsuńZa operację trzymam kciuki :)
Nie dziękuję, jednak mam nadzieję, że będzie ok...
UsuńA... Przez te moje mury, okopy chyba ciężko się przebić - aczkolwiek zdaje mi się, że nieźle nam idzie.
Z mojego miejsca wygląda obiecująco ;)
UsuńTo ja się tylko uśmiechnę... :)
OdpowiedzUsuńA ja przytulę... : )
UsuńBycie samym na dłuższą metę jest równie atrakcyjne, jak bycie samotnym.
OdpowiedzUsuńPowodzenia. Podczas operacji i nie tylko. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteście razem szczęśliwi. Samotność to coś okropnego i ja to doskonale wiem. Poza mężem tak naprawdę nie mam nikogo. A życie bez przyjaciół jest takie puste.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że musisz czekać jeszcze miesiąc do tej operacji. Mam nadzieję, że bez bólu i cierpienia.
Całusy ode mnie Gołąbeczki :)
Przeczytałam wszystko co było tu dostępne... oczy trochę, a nawet bardziej niż trochę, się spociły. W niektórych momentach odnalazłam siebie w Twojej historii. Napisałabym, że przytulam ale pamiętam o odruchu bezwarunkowym ;) więc napiszę tylko, że jestem jakby coś...
OdpowiedzUsuń